[SHOT] Zamykam oczy i widzę zarysy psiego pola Gdzie nie zasne dopóki nie szydze z tego boya Na które patrzę jak głupi, nie widzę szans na życie w pałacach, życie to praca, za hajs i zanim przyjdzie Nam je spłacać, chce wywracać, świat nogami do góry Z ziomami, pod chmury, poważnie, z rurami do fury, ruchami jak mury Je miażdże, wtórują mi chóry nie chce zdychać na blokach We're living in da Vida Variva la Vida Loca
[DOGAS] W tym mieście zasypiam o świcie, budzę się o zmierzchu Co tydzień w balet idę piję tyle co Chauchesku Miasto grzechu, miasto prawdy i przekrętów Błędnych opinii, wtopionych w bruk jak brud na przejsciu Tu tne za szesciu, Ty tu tego nie stestuj Mieszczuch, ociekam w rymach jakbym stał na deszczu Tu błogosławią fałsz i przeklinają prawdę To jak miasto aniołów, a diabli nadają zawszę
[RADIO] Znam stąd smak piekła, gdzie płynie wóda i tekla I znam smak nieba, stąd ambrozja i nektar Jeśli choć raz chlałeś i jarałeś tu na obiektach To Twoje dobre słowo o tym mieście jest jak impregnat Nie gap w ekran, nie chłoń reklam, zrozum prawdę Zapal skręta, ogień w bębnach podpali parkiet Zbudowaliśmy arkę, rapu jedności fundament Wrocławską markę, życie nasze wlane w atrament
[VERTE] Odpalam miotacz ognia, zmiatam scenę jak Smok Knock down, w prawej dłoni shotgun, w lewej glock Rejon psie pole, tu nie sprzątamy zwłok Szok jak tede, przejmuję schedę, to jest mój rok W mik, tu Blitzkrieg, odcinam dojścia Rozpętam im wojnę jak Schleswig Holstein Okupuje mikrofony jak esesman Festum Breslau, rok po triumf jak Silvena z Westa
[SZYJA] Kładę wokal wokal na bit, prawę na rękę na lewę pierś Podnoszę lewą pięść za tych co też oddają cześć Jak fanatyk z różnych miejsc mapy Za Wrocław co moc ma jak Maserati Puść to na parafii, niech to trafi w nich Że mamy szlachetny jak szafir styl I plany by, dotknąć szczyt i nikt nie przeszkodzi w nim Ja żyje w tym i tu chcę spełniać sny
[BLASKU] Południowy zachód, brachu, bez dylematów W tym mieście mostów, dachów, wierzowców, grubych tematów To setki szlaków, ekip i składów, nocnych wypadów, tu rap tętni życiem, bez strachu O lepsze jutro rzadko ktoś się martwi, większość żyje chwilą, która ciągle ich karmi Kocham to miasto skąpane w blasku słońca Tu się urodziłem i tu doczekam końca
[SZYMS] Na wrocławskim gruncie szczęście poznajemy, tu lewitujemy, rzeczywistość degustujemy, tutaj buch za klinem w temat wliczę, jeśli zasyp Ginem, Jest to kraj, to oblicze, codzien licz, przelicz, tak bez sensu Na majku milcz lub nie milcz - to konsensus My zjednoczeni tutaj, choć czasem w rozsypce, trafiamy spowrotem, ziom chodźmy po nitce
[REKORD] Wita Ciebie rodzony mieszczuch i kilku rzezimierzków To naturalny jak smród asfaltu po deszczu, że żyjemy w miejscu Gdzie bity ciągle biją jak serce, typy piją coraz więcej Albo żyją na prętce, cwaniaki chcą mieć te sygnety na ręce A kobiety jak kobiety, tylko kolesi z bejcem Tu naród żyje pod smogiem, diabeł bije się z bogiem, codzień Płonie ogień, masz 71 szans na właściwą drogę
[BLEIZ] Pytaj mnie dokąd pędzę kiedy słońce spada za blok Bleiz, nie świeć po oczach Śląska i Wro Nie ma tu grilli na zębach, tylko płoną nad Odrą Mam tu bocianie gniazdo od wyspy po Ostrów King-Ti na pchełkach, ręce Jin i Juice Wybijam rytm na palcach, żuję gumy Juicy Juice Wiesz gdzie to się zaczęło? feel the funk or die Na europy peryferiach Wrocław zawsze mówił rap
[JOT] A teraz spójrz, chmury przebija znów promień słońca Na zmianę chłód albo fale gorąca Brakuje słów by opisać ten kontrast Postój trochę w nocy na mostach Przejdź przez park i czasem drugi dzień ma słony posmak Ale przyjedź tam, będziesz chciał zostać Robisz zoom z satelity, patrz, południowa Polska Na niebie wiązka rysuje nasz znak
[CZŁOWIEŃ] Bo jeśli chodzi o sam Wrocław Wiem, że to miasto przysług, siedmiu zmysłów I region niedocenionych artystów, turystów I MC podrzuconych wilkom Z chęci zysków ich flow się buduje jak Hilton Trzystu, ma blizny, pamiętają oldschool Na dysku przesłuchuję ich płyty w korku Sto umysłów pracuje, 71 nie śpi Bo regularnie co noc, podkopuje mainstream
[TOMAL MC] Tutaj gdzie jeden się zabawia, inny chce stąd nawiać Z dedykacją dla mojego miasta, czytaj man Wrocławia Wpadaj! zobacz jak to robię, poczuj tą wibrację Nie podpieraj ściany, człowiek, wychodź tu na parkiet Daje moc w membrany, mam flow niepokonany Gdy Tomal jest na sali to w klubie dach się pali Szybko zjadam was szczyle, moim bragga stylem Składam to jak Kravmaga, resztę zostawiam w tyle
[TEMATE] Witamy w 71, mieście spotkań, bo nas tutaj spotkasz O nas nie jedna w mieście plotka Pytają nas kiedy nagramy wreszcie, jointa Co? Co jest Polska? Co? Co jest Wrocław? Jestem zapracowany, zahartowany, zakamuflowany W studio, gdy nagrywamy, temat cały czas się Rozwija, pali staff i nawija, wpada w trans i zabija, to jest flow
[SITEK] Moja ksywa nie odbija od żadnych standardów Jak mnie usłyszą na rewirach to witać będą przez salut Czasami myślę sobie czy to nie jest zbyt podłe Ale, ktoś Ci już mówił, że spalimy całą Polskę Jest w chuj styli i mój żywi moje klatki Bo nie chcę gnić, pytasz czy będę miał ten zaszczyt Złapać linki, które potem spalisz i chcę mieć skill Taki skill że się będziesz dławić
[BUSZU] To dolno-śląska krew, w wersach prosta treść W sercach mocna więź, słyszy Polska mnie? Wchodzimy frontalnie, kto tu moc ma? Ej! Niech klei forsa się, Ty teraz poznaj mnie Pokochałem Wrocław jak Tupac Kali Synu, to jest najlepsze, przestań głupa walić Chciałbyś mieć te flow jak ja, znaczy na bitach Na CD, w Underze zgarnąć piętnaście tysiaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.